www.piwnicapodkurakami.fora.pl
Piwnica Pod Kurakami w swych niskich stropach i skromnych progach Wita cnych gości, strudzonych wędrowców i inną, tym podobną hołotę. Zachodź,uważaj na głowę i rozsiądź się wygodnie Towarzystwo Piwniczne Braci Studenckiej, wędrowców i żeglarzy.
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


chyba opowiadanie...ale czy tak do końca??
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.piwnicapodkurakami.fora.pl Strona Główna » Piwniczna Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Leszczu174




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 2:46, 07 Kwi 2009    Temat postu: chyba opowiadanie...ale czy tak do końca??

Słuchajcie, wpadłem na taki pomysł...może troche dziwny, może tylko mnie wydaje sie warty poświecenia mu uwagi, ale..hmmm no chciałbym spróbowac, i zobaczyć co z tego wyjdzie.
Chodzi o to że znalazłem zaczątek starego mojego tekstu, pisanego jeszcze w czasach liceum, lub konca gimnazjum...i za cholere nie pamietam czemu watek sie urwał, czemu tego nie kontynuowałem i o czym to miało byc...
I pomysł jest prosty. Napiszę tutaj początek tego czegoś, a każdy z was bedzie mógł dopisać kilka swoich linijek. Generalnie zasada bedzie jedna. Tzn nie można pisać zbyt duzo, żeby czyjaś wizja nie zdeterminowała całego opowiadania. To będzie taki piwniczny wytwór naszych chorych umysłówSmile A ile można maksymalnie napisac,to pozostawiam waszemu zdrowemu?? rozsądkowi:) A wiec zaczynamy!!! Do dzieła!!! Piszcie!!!
Ps. nie śmiejscie sie ze stylistyki i w ogóle... to było chyba w gimnazjum!!!

To było dawno. Gdy wstawał rano, nie sądził, że ten dzień może coś zmienić w jego życiu. Nie myślał też, gdy kładł sie spać, że ten dzień coś zmienił. Ale kiedyś będzie próbował przypomnieć go sobie. Może uda mu sie wyrwać z otchłani zapomnienia tylko kilka wspomnień... Ale nawet ta szczątkowa pamieć o tamtych wydarzeniach może mu sie bardzo przydać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Leszczu174 dnia Pią 1:17, 17 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malgoska




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie wiem, bo mamusia mi nie chce powiedziec :D
Płeć: Puch Marny

PostWysłany: Wto 15:42, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Ten dzień zaczął się tak samo jak wszystkie... Jako co rano pobudka, szybki prysznic, kawa i papieros, ot taki mały rytuał. Zo oknem miasto powoli budziło się do życia. Otworzył lodówkę i wyjął z niej puszkę kociego żarcia, przez chwilę szukał wzrokiem miski. Wreszcie znalazł ja pod stołem. Gdy wsypywał do niej śmierdzącą zawartość puszki, przez głowę przemknęła mu myślo, gdzie ten łajdak Kot znowu się podziewa, już trzeci raz w tym tygodniu nie wrócił na noc do domu. Po chwili porzucił bezsensowne rozmyślania o wrednym futrzaku, ubrał buty (których jak zwykle nie zawiązał, bo po co). Przekręcił klucz w zamku i wyszedł na obskurnie wyglądającą klatkę schodową...



mam nadzieje ze zostawilam wystarczajace pole do popisu kolejnemu "tworcy" Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malgoska dnia Czw 20:17, 16 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tusiacz
Gość






PostWysłany: Nie 17:59, 12 Kwi 2009    Temat postu:

Zamierzał szukać Kota.Chodził kilka godzin, łaził nad Wisłę i z powrotem, nic. Nagle zatrzymał się, jeszcze raz się rozejrzał dookoła, poczuł całą beznadziejność sytuacji, gwizdnął bezradnie, nic.
Należało się upić. Odpalił papierosa i poszedł do swojego ulubionego baru.
-Wróci- powiedział barman.
-No, mam nadzieję- odpowiedział barmanowi.
-One zawsze wracają- powiedział barman i bez pytania nalał mu setkę bułgarskiej brandy.- Jakby nie wracały, to nic nie miałoby sensu- dodał, podając mu kieliszek.
-No, mam nadzieję- uśmiechnął się do barmana.
-No, mam nadzieję - powiedział do wnętrza kieliszka.


Ostatnio zmieniony przez tusiacz dnia Nie 18:02, 12 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
kot




Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Puch Marny

PostWysłany: Wto 10:21, 14 Kwi 2009    Temat postu:

Kot obserwował go dyskretnie z pewnej odległości.
-Co On sobie wyobraża? – myślał z lekkim niedowierzaniem. – Znalezienie Kota nie jest przecież takie proste…Zresztą, po jaką cholerę w ogóle szuka?
No właśnie – po jaka cholerę w ogóle szukał? Wprawdzie Kot i On byli od pewnego czasu współlokatorami, ale przecież nic więcej ich nie łączyło… może jeszcze tylko ta miska kociego żarcia raz na czas, ale to tylko jako rodzaj pożyczki – kiedy Kot wyjdzie wreszcie na prostą, wszystko się zmieni…
Odszedł powoli znad rzeki. Miał do załatwienia jeszcze parę swoich spraw, o których On nie musiał wiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kot dnia Wto 10:23, 14 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciosacz
JKM



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:08, 14 Kwi 2009    Temat postu:

Szczekanie zjeżyło kotu sierść na grzbiecie. Stanął jak wryty, wyprężył się i fuczał zawzięcie. To tylko bardziej podjudzało łysego właściciela świni na krótkich nogach z łbem paskudnego amstafa. Kot w końcu odpuścił i czmychnął na pierwsze drzewo ,z którego już z ironią patrzył na pysk pełny piany. Ale On tego nie słyszał, zgasił właśnie papierosa i dopił trzeci kieliszek.
Gołębie wzbiły się w powietrze z łomotem skrzydeł, kiedy wychodził z knajpy przez śmierdzącą moczem bramę. Cóż za miły początek dnia- mruknął do siebie. I jeszcze zaczyna padać- lepiej być już nie może. Dzień bowiem zaczął się już w pełni. I był to rzeczywisty jego początek, przynajmniej dla niego. Dochodziło właśnie południe, w głowie lekko szumiało, sznurówki niechlujnie wsadzone wcześniej do butów merdały teraz nieznośnie. Ludzie płynęli jak rzeka, beznamiętnie mijając się i goniąc przed siebie. Byle szybko ,byle zdążyć, zjeść po drodze obwarzanka i wpaść do tramwaju. Zdążyć.
Ja i tak zdążyłem –pomyślał widząc swojego kolegę stojącego na przystanku – przecież ja też pracuję! To nic ,że pracował tylko i wyłącznie w wybranych przez siebie godzinach i często był nadgorliwy w wykonywaniu swoich obowiązków. Podczas studiów lepiej nie mógł trafić. On kochał swoją pracę.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez ciosacz dnia Wto 23:09, 14 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciosacz
JKM



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:45, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Spieszę uprzedzić i z góry przeprosić że się tak rozhukałem ale skoro nikt nic nie pisał a temat kuleje nie będę czekał kolejnych dni aby wrzucić swoją część. Wiem ,zawłaszczyłem sobie to dla siebie... przepraszam
Następnym razem piszcie więcej:)
A oto co urodziłem dzisiaj, mam nadzieje że się wam spodoba
Aha, jak ciężko nawiązać do wątku proponuję zaczynać akcję od tego jak wstaje rano lub jak siedzi w knajpie...
***
Jechali w tramwaju, kolejny przystanek na Kazimierzu. Do tramwaju wsiadła grupa rozhukanych i wrzeszczących przedszkolaków wraz ze swoją panią. Zrobiło się naprawdę głośno. W tym motłochu trudno będzie zarobić. Nawet nie da się przepchnąć. Skrzyżowanie i przystanek Stradom; znowu roszada, przepychanki. Między zamykające się drzwi ktoś wsadził rękę, drzwi już po dzwonku otwarły się a do tramwaju wsiadł facet w wieku ok. 45 lat nerwowo rozglądający się po ludziach aczkolwiek o bardzo wesołej twarzy. Można powiedzieć ,że nawet wzbudzał zaufanie. Albo, chyba je wzbudzał. Tylko te oczka latały na wszystkie strony a ręka co chwile zmieniała uchwyt. W końcu stanął w przegubie tramwaju, tuż przy automacie. Tymczasem On już sięgał pod pazuchę w celu wyjęcia legitymacji. Przedszkole czy nie, pracować trzeba.
-Stefan- powiedział do kumpla- ja zaczynam dzisiaj od tej strony- i spojrzał na nerwowo rozglądającego się pana pod automatem z biletami - sam idź do przedszkola, w sumie to nawet jest na Twoim poziomie. Na pewno się zrozumiecie i dopchasz się do końca składu. -łowimy! Stefan dziarskim krokiem jął się przepychać na tył składu by czynić swą powinność…
Teraz nadeszła ta chwila, na którą On czekał od wczorajszego wieczora z niecierpliwością. Dzisiaj będą zmiany, dzisiaj nie wezmę w łapę! Chyba ,że zaoferują więcej niż ostatnio- pomyślał i zapukał do okienka motorniczego pokazując legitymacje.
-kontrol….
-TO NAPAD!- krzyknął znienacka pan z wesołą twarzą -wyciągając z kieszeni pistolet. Przeszła fala paniki, ktoś nacisnął przycisk alarm, starsza pani spadła z siedzenia i tak już została. Na podłodze. Motorniczy zatrzymał tramwaj. Stefan zdążył odwrócić głowę i zemdlał. W całym wagonie wrzało od wrzasków . Ludzie w stojących w korku samochodach ze zdziwieniem patrzyli co się w tramwaju wyprawia…
-napad, napad!- krzyczały uradowane przedszkolaki
-Jezus Maria! Napad!- mamrotała pobladła ze strachu przedszkolanka
Komuś jeszcze zjechał cukier, ktoś zdążył się przeżegnać gdy pan z wesołą twarzą gromkim głosem ogłosił:
-TAK! NAPAD! MILCZEĆ I NIE RUSZAĆ SIĘ BO BĘDĘ STRZELAŁ!
Sytuacja wyglądała źle. Starsza pani na podłodze wcale to a wcale się nie ruszała. Inna wyciągnęła różaniec.
W najlepszym razie nic dziś nie zarobię –pomyślał- w najgorszym nas zastrzeli… Wielka czarna postać z kosą przeszła przez wagon. – I’m Death- powiedziała do Niego.
-odwal się!
-ale proszę Pana, proszę coś zrobić- powiedziała trzymająca Go za rękaw puch marny
-Pani niech się uspokoi! Niech pani nie panikuje.
-CHCĘ ROZMAWIAĆ Z PRZEDSTAWICIELEM WŁADZ!
Gwoli ścisłości motorniczy powinien otworzyć drzwi. Ale nie otworzył. Też zemdlał. Ludzie kryjący się za siedzeniami i co poniektórzy kasownikami, chociaż była to osłona kiepska, jak jeden mąż na dźwięk słowa WŁADZ spojrzeli na Stefana. Nie, Stefan był marnym przedstawicielem. Wtedy On poczuł się niezręcznie.
-Idź pan ,porozmawiaj z nim- ktoś rzucił
-Niech pan idzie ,właśnie, pan jest funkcjonariuszem publicznym- powiedział ktoś inny
Zrobił się szum, pan z wesołą twarzą i pistoletem w ręku, z którego mierzył co i rusz do nowych osób ,skupił swoją uwagę na Nim.
Dobra, trzeba jakoś zacząć… Ale jak?
-Jakie są pana żądania? –zwrócił się do pana z wesołą twarzą
Tramwaj milczał i czekał na odpowiedź
I czekał…
Czekał…
-NIE WIEM KURWA! NIE WIEM! NAPAD!
Podszedł w stronę przegubu opuszczając w miarę bezpieczne miejsce przy kabinie motorniczego wypychany przez pasażerów .
-tak… widać albo mnie ktoś z nich pamięta albo byłem zbyt mało gorliwy- wymamrotał do siebie i zbliżył się do pana z wesołą twarzą. Oczka zamarły w bezruchu i patrzyły na Niego.
No to śliwka…
-Niech pan powie ,po co panu ten pistolet? Spokojnie, niech pan opuści broń.
-ŻEBY ZABIJAAAAAĆ! Groźnie wymachując uzbrojoną ręką krzyknął bandyta
-dobrze ,ale czemu chce nas pan pozabijać? Przecież chciał pan napadać, chce pan mój zegarek? Przy okazji jest komórka, proszę zobaczyć
-TO ZEGAREK CZY KOMÓRKA!!!!!????
-no zegarek w komórce, proszę pana proszę spokojnie, to naprawdę niepotrzebne.
-MOJE ŻYCIE JEST NIE POTRZEBNE !! NIE CHCE WASZYCH KOMÓREK!
-ale jak to? Niech pan powie, żona?
-TAK,ŻONA!
-Zdradza pana?
-NIE!
-nie?!
-NIE! TO JA JĄ ZDRADZAM
-a ona wie?
-GŁUPI PAN CZY CO, PEWNIE ŻE NIE!

Dyskusja zaczęła nabierać tępa a pasażerowie korzystając z sytuacji ,kryjąc jeden drugiego ,dzwonić zaczęli do krewnych i bliskich i innych im podobnych. Ktoś pomyślał i zadzwonił na policję. W oddali słychać było już sygnał.
Ktoś w między czasie ocucił Stefana. Starsza pani nadal leżała tam gdzie leżała i wcale się nie ruszała. A poza tym ktoś chyba zaczął się bronić. Śmierdziało. Oj kupą śmierdziało. Stefan znowu się obrócił i zobaczył wymierzoną broń w swojego kolegę po fachu. Nie wytrzymał. Zemdlał.
-yhmmm, więc ta pierwsza ma 16 lat a druga aż 24? To czemu taki rozrzut? –dopytywał się On ,stając się nieświadomie coraz bardziej bezczelny. Pasażerowie czuli tę nutkę w powietrzu. Musiało za chwile gruchnąć. O takich rzeczach się nie rozmawia. A już a pewno nie publicznie… stali naprzeciw siebie ,pan z wesołą miną już rzednącą powoli i On, wnikliwy i żądlący jak osa… na zewnątrz deszcz zacinał o szyby.
- dla tego tamta Justyna miała 32 lata ?
…- DLA TEGO WYBRAŁEM TRAMWAJ NR.8 !
–rozległ się grzmot na którego dźwięk pan z wesołą twarzą bardzo szeroko się uśmiechnął- A TERAZ UMRZECIE!
Radiowóz policyjny na śliskiej nawierzchni nie wyhamował uderzając w tramwaj. On mając w tym momencie rozsznurowane kompletnie myśli nie zdążył złapać się niczego. Sznurówki niechlujnie wrzucone do butów zaplątały się pod nogami. Wywrócił się upadając na pana z wesołą twarzą. Pasażerowie rzucili się na nich robiąc wielką kanapkę. Strzał nie padł. Ktoś otworzył drzwi awaryjnie. Weszła policja. Stefan zdążył się już ocknąć. On podnosząc się z podłogi zobaczył dowód osobisty.
-Stefan! Zbieraj się sieroto! Właśnie zostałem bohaterem! I patrz co znalazłem- pokazał Stefanowi dowód osobisty.
Nogi pod Stefanem poczęły się trząść
- U-R-Y-N-A FIU-TOW-SKI ?!
-tak ,kawał z niego chuja, wiem Stefan co myślisz … Ale karę wypiszemy
Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ciosacz dnia Nie 1:10, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leszczu174




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:46, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Chwilę poźniej obudził sie... Więc to tak!!!siedząc w barze wypił jednak za duzo. I teraz zdrzemnął sie na przystanku...Po chwili myśli wracały na swoje miejsce. Granica miedzy zdarzeniami realnymi i wyimaginowanymi była juz wyraźna. Jednak jedna myśl pozostawała w jego głowie... Co by zrobił jeśli naprawde taka sytuacja by zaistniała?? Przecież jest tylko kanarem. Pracuje bo stypendium socjalne nie starcza na alkohol... No i lubi swoja pracę!!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Leszczu174 dnia Nie 13:04, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam, zwany dalej Frikiem




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piwnicy, a skąd?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:37, 27 Kwi 2009    Temat postu:

Tymczasem kot poszukiwał. Przemierzał ulicę po ulicy od czasu do czasu przystając by uważniej zastanowić się nad docierającą do jego nosa mieszanką zapachów - kebabu, spalin, ludzi i jeszcze czegoś, tego czego szukał. Za wszelką cenę musiał dotrzeć do wyznaczonego sobie Celu.
Właściwie nie, Cel wcale nie był wyborem, po prostu musiał go osiągnąć. To on wybrał Kota, nie Kot jego. Wołał go, wzywał, nęcił, przyciągał... Ale Cel był podstępny, czaił się, pozostawał w ukryciu wabiąc nieustannie, wodził Kota za nos. Pozostawał nieznany i nieuchwytny dla poszukiwacza, który wyczuwał bliskość Celu, ale wyczuwał również daleką i trudną drogę przed sobą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Adam, zwany dalej Frikiem dnia Pon 17:38, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wieliczka || Zakopane
Płeć: Puch Marny

PostWysłany: Pon 17:58, 27 Kwi 2009    Temat postu:

Na drodze do Celu, który zaczynał już męczyć Kota swoją celowością, pojawiła się staruszka. Ubrana w skromny kapelusik z wstążką przyklejoną SuperGlue, szarą, długą spódnicę i wyciągnięty, niebieski sweter spojrzała na Kota i uśmiechnęła się łagodnie. Kot chciał uciekać, ale staruszka okazała się szybsza niż można było przewidzieć. Chwyciła Kota tak mocno, że nie było szans ucieczki. Przeszkoda numer jeden dopadła zwierzaka. Mieszkanie właścicielki kapelusza z wstążką było całkiem przytulne. Mały pokoik z ustawionym fotelem z podnóżkiem, żeby można było wyciągnąć nogi.
Staruszka pierwsze swe kroki skierowała do kuchni. Nalała mleka do miski i z lodówki wyciągnęła kawałki kurczaka.

- Jedz kiciu, pewnie jesteś głodny. Potem obejrzymy wiadomości i położysz się spać w cieplutkim posłaniu.

Kota jednak zaniepokoił dziwny błysk w oczach staruszki, aż ciarki przeszły mu pocałym ciele.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Basia dnia Pon 18:00, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leszczu174




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:57, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Kot zaniepokojony wzrokiem staruszki postanowił coś zrobić... A jedynym pomysłem jaki przyszedł mu do głowy to czmychnąć przez uchylone okno. Jak pomyślał tak zrobił!!
Choć mogł chociaz wypić to mleko do końca...
Tym czasem On dalej zastanawiał sie co zrobic z reszta dnia. Przecież dzis juz miał wolne.. Kanarowi wolno dużo, ale jego kanarski kodeks nie pozwalał mu pracować po piciu. Alkohol nie pozwala dokładnie ocenić tego co w około sie dzieje... Wyciągnął paczkę swoich ulubionych Marlboro. Odpalił. Zaciągnął sie głęboko.
-Dobrze być kanarem-pomyślał chyba na głos- przynajmniej mam za co kupowac piwo i fajki.
jednak alkohol już zawładnął jego umysłem. Już wiedział co sie dziś stanie, juz wiedział ze dzis nie bedzie pamiętał jak poloży sie spać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciosacz
JKM



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:39, 10 Maj 2009    Temat postu:

***
Interim, kot zadowolony z swojego jakże sprytnego manewru ucieczki przez okno ,z uniesionym wysoko ogonem dumnie kroczył drogą. Myślał pewnie "Uff, pewnikiem ta stara jędza by mnie zjad.... *#IJS&@)_$#(*$(^@(&^#%"
-kurwa mać, to już trzeci w tygodniu! -zaklął motorniczy linii 8.
-Znowu na zajezdni będą się śmiali!
Tylko na pasażerach tramwaju rozjechany kot zrobił jako takie wrażenie. Złapali się rękoma zakrywając otwarte usta lub odwrócili głowy.
-cholera, może powinienem się założyć z Szczepanem... on zawsze ma mniej kotów na koncie niż ja .
-dzień dobry- powiedział Stefan pokazując mu swoją kanarską legitymacje.
-Panie, chwila ,właśnie kota rozjechałem ,trzeciego w tym tygodniu!
-"KASOWNIKI ZOSTAŁY ZABLOKOWANE,PROSZĘ PRZYGOTOWAĆ BILETY DO KONTROLI"
***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ciosacz dnia Nie 21:40, 10 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leszczu174




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:37, 03 Cze 2009    Temat postu:

I tak mijał każdy kolejny dzień w życiu Stefana. Już koty rozczłonkowane za pomocą tramwajów nie robiły na nim wrażenia. Nie robiły także starsze moherowe panie, wydzierające sie na niego, że jest złodziejem, bandytą, że jak to tak można mandaty za przejazd bez biletu wlepiac... Generalnie, to juz niewiele zdarzeń w pracy kanara ruszało go. Taki juz był, a z kazdym dniem, z kazdym wypisanym wezwaniem stawał sie coraz bardziej nieczuły. Jego praca wychodziła z niego, wkradała sie w podświadomość, nie pozwalała mysleć realnie. Stefan kontroler przestawał byc Stefanem.... Coraz bardziej był juz gtylko Kanarem.
Ale któregoś dnia coś w nim zadrgało, cos pękło. Gdy w tramwaju lini "15" , poraz kolejny sprawdzał bilety, zobaczył JĄ! Piękną, młodą kobietę, na oko studentke. Oczywiście nie miała biletu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
majowek




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 127.0.0.1
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:32, 04 Cze 2009    Temat postu:

- Może byśmy jakoś mogli się dogadać? - zagadnęła zalotnie mrugąjąc powiekami
- Może... - rzekł odzywający się w Kanarze Stefan.
Ciężko było mu ułożyć jakąś logiczną wypowiedź poza "Proszę przygotować bilecik do kontroli" i "Będzie mandacik" - niestety, umiejętność mowy została całkowicie wytrawiona przez alkohol i bycie kanarem.
- To jak? - zniecierpliwiona studentka co raz bardziej zalotnie patrzyła się na Stefana
- Wysiądźmy, proszę przygotować dowód osobisty - nawet biorąc w łapę trzeba było stwarzać pozory.
Kiedy znaleźli się już na przystanku Park Jordana, Stefan poczuł dużą ulgę - przecież nikt nie lubi jak pół tramwaju zabija go wzrokiem.
- To może przejdziemy się na spacer? - formułował to zdanie dobrą minutę.
- W sumie... - Studentka nie do końca wiedziała co myśleć i co zrobić z trzymanym wciąż w ręku dowodem
- Stefan jestem - wyciągnął dłoń serdecznie - Zamierzasz mi się przedstawiać z dowodem w ręku?
Studentka zaczerwieniła się, Stefan nie wiedział czy ze skromności czy po prostu z faktu że wyszedł na totalnego debila próbując ją rozśmieszyć raczej marnym dowcipem.

Gdzieś w oddali dało się słyszeć startujący śmigłowiec medyczny >>Ktoś dzisiaj nie wróci na noc do domu<< przemknęło przez myśl przechodzącemu nieopodal tajemniczemu człowiekowi w czarnym płaszczu, który uważnie obserwował Stefana od pewnego czasu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leszczu174




Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:07, 16 Paź 2009    Temat postu:

Dobra!!ludzie sprawa jest!!dopiszcie cosik do tego... wiem ze temat zrobił
się już nie aktualny, ale dajcie coś z siebie... Przecież dalsze losy Stefana będą zależały wyłącznie od was!!! nie mieliście kiedyś ochoty pokierować czyimś życiem??
Tu macie okazje:P
A tak na serio, zapraszam do kontynuowania opowiadania!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciosacz
JKM



Dołączył: 30 Gru 2008
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:38, 17 Paź 2009    Temat postu:

no właśnie ,pisać, bo sam wkrótce dorzuce jakiurny i długi wątek Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.piwnicapodkurakami.fora.pl Strona Główna » Piwniczna Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin